NSZZ "Solidarność" broni pracowników ochrony zdrowia: "Lipcowe podwyżki płac minimalnych nie powodują zadłużania szpitali"

Lipcowe podwyżki płac minimalnych nie powodują zadłużania szpitali – przekonuje Maria Ochman z NSZZ "Solidarność" ochrony zdrowia. Związkowcy domagają się przeglądu ustawy oraz równego traktowania wszystkich pracowników – także tych zatrudnionych na umowy cywilnoprawne. W tle narasta spór o to, kto faktycznie zyska na zmianach i kto za nie zapłaci.
Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność", stanowczo odrzuca zarzuty, jakoby lipcowe podwyżki płac minimalnych miały pogrążyć finansowo szpitale.
- To nie pracownicy otrzymujący pensję minimalną są odpowiedzialni za to, że nie ma pieniędzy w systemie – powiedziała.
Podkreśliła, że obecna sytuacja pokazuje konieczność przeglądu przepisów o minimalnych wynagrodzeniach.
Związkowcy sprzeciwiają się temu, że podwyżki obejmują lekarzy i pielęgniarki pracujących na kontraktach, ale pomijają innych pracowników – szczególnie tych zatrudnionych na etatach w działach administracyjnych i technicznych.
- Nie może być tak, że na ustawę łapią się kontraktowcy, a podwyżek nie otrzymują pracownicy pionu techniczno-administracyjnego, którzy też mają udział w wykonywaniu świadczeń – podkreśliła Ochman.
Według niej ustawa powinna obejmować wszystkich zatrudnionych w placówkach medycznych, bez względu na formę zatrudnienia.
Związkowcy wskazują również na wadliwy przepis, który nakłada obowiązek zawarcia porozumienia ze związkami zawodowymi do końca maja, mimo że w tym czasie nie ma jeszcze danych z Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) o nowych wycenach świadczeń. To sprawia, że dyrektorzy nie wiedzą, jak zaplanować budżet na podwyżki. AOTMiT szacuje koszt lipcowych podwyżek etatowych pracowników ochrony zdrowia na 9,1 miliarda złotych rocznie.
Zobacz także:Minister zdrowia Izabela Leszczyna przypomniała, że decyzja o tym, czy lekarze kontraktowi dostaną podwyżki, należy do dyrektorów szpitali.
- W rekomendacjach AOTMiT zawsze bierzemy pod uwagę wszystkie informacje o wynagrodzeniach, a więc także kontraktowych, które spływają do AOTMiT-u ze szpitali – zaznaczyła.
Tymczasem według danych AOTMiT, aż 73 proc. lekarzy pracuje na kontraktach, a tylko 25 proc. na umowach o pracę. Ich wynagrodzenia zależą od tego, ile NFZ zapłaci za dane świadczenie – gdy rośnie jego wycena, rośnie też ich pensja.
Wiceprezes NFZ Jakub Szulc ostrzega, że rosnące koszty płac to ogromne obciążenie dla budżetu Funduszu.
- W samym 2025 r. konsekwencje obowiązywania ustawy o minimalnym wynagrodzeniu od lipca 2022 r. wyniosą 50 mld zł, a mówimy o planie finansowym opiewającym plus minus na 200 mld zł – dodał.
Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych szacuje, że na podwyżki dla wszystkich pracowników – zarówno etatowych, jak i kontraktowych – w drugiej połowie roku potrzeba 8,5–9 miliardów złotych, co daje około 18 miliardów rocznie.
- Nie ma naszej zgody na to, by podwyżka była tylko dla pracowników na etatach - skomentował prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych Waldemar Malinowski.
10 czerwca ma się odbyć spotkanie prezydium zespołu trójstronnego, na którym strony będą rozmawiać o dalszych krokach w sprawie wynagrodzeń w ochronie zdrowia. NSZZ "Solidarność" liczy na to, że uda się wypracować wspólne rozwiązania.
- Warto usiąść do stołu, porozmawiać – podsumowała Maria Ochman.
politykazdrowotna